-------
| bookZ.ru collection
|-------
|  Ignacy Krasicki
|
|  Bajki i przypowieści
 -------

   Ignacy Krasicki
   Bajki i przypowieści


   Wstęp do bajek i przypowieści


   Do dzieci [1 - Do dzieci – Błędem byłoby sądzić, że Krasicki kierował swoje bajki do dzieci. W istocie dziecięca niesforność określa tu ludzkie przywary w ogóle.]

   O wy, co wszystkie porzuciwszy względy,
   Za cackiem bieżyć [2 - bieżyć – iść] gotowi w zapędy,
   Za cackiem, które zbyt wysoko leci,
   Bajki wam niosę, posłuchajcie, dzieci.
   Wy, których tylko niestatek żywiołem,
   Co się o fraszki uganiacie wspołem,
   O fraszki, których zysk maże i szpeci [3 - których zysk maże i szpeci – których posiadanie przynosi ujmę i dyshonor.],
   Bajki wam niosę, posłuchajcie, dzieci.
   Wy, którzy marne [4 - marne – nędzne, liche.] przybrawszy postaci,
   Baśniami łudzić umiecie współbraci,
   Baśniami, które umysł płochy kleci,
   Bajki wam niosę, posłuchajcie, dzieci.


   Wstęp do bajek

   Suspicione si quis errabit sua.
   Et rapiet ad se, quod erit commune omnium
   Stulte nudabit animi conscientiam.
 Phaedr, Ad Eutich., lib. III [5 - Suspicione si quis (...) animi conscientiam – Motto jest cytatem z Prologu (do Eutychusa) do Księgi III bajek Fedrusa (ok. 15 – ok. 50 r. n.e.), który przyswoił łacinie greckie bajki Ezopa. Tłumaczenie P. Gruszki brzmi: „Gdyby w przyszłości, w śledztwie, ktoś uniósł się w gniewie / i, co wspólne dla wszystkich, brał tylko do siebie, / w głupi sposób obnaży swą duszę prostaka” (Fedrus, Bajki Ezopa, Gdańsk 1999, w.45–47).]

   Był młody, który życie wstrzemięźliwie pędził;
   Był stary, który nigdy nie łajał, nie zrzędził;
   Był bogacz, który zbiorów potrzebnym [6 - potrzebny – tu: potrzebujący, ubogi.] udzielał;
   Był autor, co się z cudzej sławy rozweselał;
   Był celnik, który nie kradł; szewc, który nie pijał;
   Żołnierz, co się nie chwalił; łotr, co nie rozbijał;
   Był minister rzetelny, o sobie nie myślał;
   Był na koniec poeta, co nigdy nie zmyślał.
   – A cóż to jest za bajka? Wszystko to być może!
   – Prawda, jednakże ja to między bajki włożę.



   Abuzei i Tair

   «Winszuj, ojcze – rzekł Tair – w dobrym jestem stanie.
   Jutrom szwagier sułtana i na polowanie
   Z nim wyjeżdżam». Rzekł ojciec: «Wszystko to odmienne.
   Łaska pańska, gust kobiet, pogody jesienne».
   Jakoż zgadł, piękny projekt wcale się nie nadał:
   Sułtan siostrę odmówił, cały dzień deszcz padał.


   Atłas i kitaj

   Atłas w sklepie z kitaju [7 - kitaj – tanie, cienkie płótno bawełniane; por. kitajka.] żartował do woli;
   Kupił atłas pan sędzic [8 - sędzic – syn sędziego.], kitaj pan podstoli [9 - podstoli – pierwotnie jeden z urzędów stołu królewskiego, zastępca stolnika, później również jeden z urzędów ziemskich.].
   A że trzeba pieniędzy dać było kupcowi,
   Kłaniał się bardzo nisko atłas kitajowi.
   Gdy przyszło dług zapłacić, a dłużnik się wzbraniał,
   Co rok się potem kitaj atłasowi kłaniał.


   Baran dany na ofiarę

   Widząc, że wieńce kładą, że mu rogi złocą,
   Pysznił się tłusty baran, sam nie wiedział o co.
   Aż gdy postrzegł oprawcę, a ten powróz bierze,
   Aby go poniewolnie [10 - poniewolnie – wbrew woli, pod przymusem.] ciągnął [11 - Aby go (...) ciągnął (daw.) – aby go ciągnąć.] ku ofierze,
   Poznał swój błąd; rad nierad wypełnił los srogi.
   Nie pomogły mu wieńce i złocone rogi.


   Bogacz i żebrak

   Żebrak panu tłustemu gdy się przypatrował,
   Płakał; tegoż wieczora tłusty zachorował:
   Pękł z sadła. Dziedzic po nim gdy jałmużny sypie [12 - gdy jałmużny sypie – obyczaj rozdawania jałmużny w czasie uroczystości żałobnych był powszechny zarówno na pogrzebach królewskich, jak też szlachty, zwłaszcza bogatszej; jałmużna: darowizna dla ubogich, najczęściej datek pieniężny.].
   Śmiał się żebrak nazajutrz i upił na stypie [13 - stypa – uczta urządzana po pogrzebie przez bliskich zmarłego.].


   Bryła lodu i kryształ

   Bryła lodu spłodzona z kałuży bagnistéj
   Gniewała się na kryształ, że był przeźroczysty.
   Modli się więc do słońca. Słońce zajaśniało,
   Szklni się bryła, ale jej coraz ubywało;
   I tak, chcąc los polepszyć niewczesnym kłopotem [14 - niewczesnym kłopotem – niefortunnym zabiegiem.],
   Stajała, wsiąkła w bagno i stała się błotem.


   Brytan w obroży

   Niech się nikt z powierzchownej ozdoby nie sroży [15 - srożyć się – tu: pysznić się, popadać w dumę.].
   Brytan z srebrno-złocistej pysznił się obroży.
   Zazdrościli koledzy w wieczór; patrzą rano,
   Aż brytana za srebrną obroż uwiązano.
   «Pyszńże się teraz, bracie!» – do brytana rzekli;
   Gryzł łańcuch nadaremnie, a oni uciekli.


   Chart i kotka

   Chart widząc kotkę, że mysz jadła na śniadanie,
   Wymawiał jej tak podły gust i polowanie.
   Rzekła kotka, wymówką wcale nie zmieszana:
   «Wolę ja mysz dla siebie niż sarnę dla pana» .


   Chleb i szabla

   Chleb przy szabli gdy leżał, oręż mu powiedział:
   «Szanowałbyś mnie bardziej, gdybyś o tym wiedział,
   Jak ja na to pracuję i w wieczór, i rano,
   Żeby twoich bezpiecznie darów używano».
   «Wiem ja – chleb odpowiedział – jakim służysz kształtem [16 - kształt – tu: sposób]:
   Jeśli mnie często bronisz, częściej bierzesz gwałtem».


   Człowiek i suknia

   Brał się pewien do pręta chcąc wytrzepać suknię;
   Ta, widząc się w złym razie [17 - w złym razie – w trudnej sytuacji.], żwawie [18 - żwawie (daw. forma przysłów.) – żwawo, szybko.] go ofuknie:
   «A, takaż to jest pamięć na usługi – rzecze —
   Bijesz tę, co cię zdobi, niewdzięczny człowiecze!»
   Rzekł człowiek: «Ja nie biję, lecz otrząsam z prochu.
   Zakurzyłaś się wczoraj, dziś trzepię po trochu,
   Wybacz, z przykrych sposobów, kto musi, korzysta;
   Gdybyś nie była bita, nie byłabyś czysta».


   Człowiek i wilk

   Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
   «Znaj z odzieży – rzekł człowiek – co jestem, co mogę».
   Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku [19 - człeku (daw.) – człowiekowi.] wilk ponury:
   «Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry».


   Człowiek i zdrowie

   W jedną drogą szli razem i człowiek, i zdrowie.
   Na początku biegł człowiek; towarzysz mu powie:
   «Nie spiesz się, bo ustaniesz». Biegł jeszcze tym bardziej.
   Widząc zdrowie, że jego towarzystwem gardzi,
   Szło za nim, ale z wolna. Przyszli na pół drogi:
   Aż człowiek, że z początku nadwerężył nogi,
   Zelżył [20 - zelżyć kroku – zwolnić; uczynić marsz lżejszym, tzn. mniej forsownym.] kroku na środku. Za jego rozkazem
   Przybliżyło się zdrowie i odtąd szli razem.
   Coraz człowiek ustawał, mając w pogotowiu
   Zbliżył się: «Iść nie mogę, prowadź mnie» – rzekł zdrowiu.
   «Było mnie zrazu słuchać» – natenczas mu rzekło;
   Chciał człowiek odpowiedzieć... lecz zdrowie uciekło.


   Człowiek i zwierściadła

   W zwierściadło [21 - zwierściadło (starop.) – zwierciadło.], co powiększa, wspojźrzał [22 - wspojźrzał (starop.) – spojrzał.] człowiek mały:
   Ucieszył się niezmiernie, że tak okazały.
   Mniemał już być olbrzymem [23 - Mniemał (...) być olbrzymem (daw. składnia) – sądził, że jest olbrzymem.]; gdy się więc nasrożył,
   Ktoś zwierściadło, co zmniejsza, przed niego położył.
   Stłukł obydwie [24 - obydwie – dziś: obydwa (zwierciadła).] i odtąd zwierściadłom nie wierzył.
   Poznał prawdę na koniec, gdy się piędzią zmierzył [25 - zmierzyć piędzią – tu: zmierzyć dokładnie; piędź: miara długości od końca kciuka do końca palca środkowego rozpostartej dłoni.]


   Daremna praca

   Nie chcąc się Jędrzej uczyć, zmazał abecadło;
   Widząc się szpetnym [26 - Widząc się szpetnym (daw. składnia) – widząc, że jest szpetny.], potłukł w kawałki zwierściadło [27 - zwierściadło – zwierciadło.];
   Słysząc się złym [28 - Słysząc się złym (daw. składnia) – słysząc, że jest zły; słysząc, że mówią o nim, że jest zły a.: słysząc, że mówią o nim źle.], chciał stłumić wieść przemysły [29 - przemysły(daw. forma N. lm) – przemysłami, tj. pomysłowymi wybiegami.] swymi:
   Nie mógł się zrobić głuchym, a drugich niemymi.


   Dąb i dynia

   Kiedy czas przyzwoity [30 - przyzwoity – tu: stosowny, właściwy.] do dojźrzenia nastał,
   Pytała dynia dęba [31 - dęba (daw. forma D. lp rodz. m.) – dziś: dębu], jak też długo wzrastał?
   «Sto lat». «Jam w sto dni zeszła taką, jak mnie widzisz» —
   Rzekła dynia. Dąb na to: «Próżno ze mnie szydzisz;
   Pięknaś, prawda, na pozór, na pozór też słyniesz:
   Jakeś prędko urosła, tak też prędko zginiesz».


   Dąb i małe drzewka


   Od wieków trwał na puszczy dąb jeden wyniosły;
   W cieniu jego gałęzi małe drzewka rosły.
   A że w swojej postaci był nader wspaniały,
   Że go doróść nie mogły, wszystkie się gniewały.
   Przyszedł czas i na dęba [32 - na dęba (daw. forma B. lp rodz. m.) – dziś: na dąb.] pełnić srogie losy [33 - pełnić srogie losy – dopełnić srogie przeznaczenie; tj. przen. zakończyć życie.];
   Słysząc, że mu fatalne [34 - fatalne – złowieszcze, złowróżbne, tu: zgubne.] zadawano ciosy,
   Cieszyły się niewdzięczne. Wtem upadł dąb stary,
   Połamał małe drzewka swoimi konary.


   Derwisz i uczeń

   Pewien derwisz [35 - derwisz – mnich mahometański.] uczony rano i w południe
   Co dzień pił świętą wodę z Mahometa studnie [36 - Mahometa studnia – źródło Zeusen w Mekce, mające według wierzeń mahometan cudowne właściwości.].
   Postrzegł to uczeń, a chcąc większym być doktorem,
   Czerpał z tej studni rano, w południe, wieczorem.
   Cóż się stało? Gdy mniemał, że już mędrcem został —
   I nic się nie nauczył, i puchliny [37 - puchlina – właśc. puchlina wodna, daw. określenie schorzenia polegającego na gromadzeniu się płynów w otrzewnej i ogólnym obrzęku; uważano niegdyś (co znajduje wyraz w tej bajce Krasickiego), że przyczyną choroby jest nadmierne spożywanie wody.] dostał.


   Dewotka

   Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła
   Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.
   Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,
   Mówiąc właśnie te słowa: «...i odpuść nam winy,
   Jako my odpuszczamy», biła bez litości.
   Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności!


   Diament i kryształ

   Darmo tym być, do czego kto się nie urodził.
   Kryształ brylantowany [38 - brylantowany – imitujący brylant dzięki odpowiedniej obróbce szlifierskiej.]wielu oczy zwodził;
   Gdy się więc nad rubiny i szmaragi [39 - szmaragi (daw. forma oboczna) – szmaragdy.] drożył [40 - drożyć się – tu: cenić się, wynosić.],
   Ktoś prawdziwy dyjament z nim obok położył.
   Zgasł kryształ; a co niegdyś jaśniał u obrączki,
   Ledwo go potem złotnik chciał zażyć do sprzączki [41 - do sprzączki – chodzi o sprzączkę u trzewika; ozdoby te były wykonywane z mniej cennych kamieni ze względu na łatwość ich zniszczenia lub zgubienia.].


   Dobroczynność

   Chwaliła owca wilka, że był dobroczynny;
   Lis to słysząc spytał ją: «W czymże tak uczynny?»
   «I bardzo – rzecze owca – niewiele on pragnie.
   Moderat [42 - moderat – człowiek umiarkowany, powściągliwy; por. wł.: moderato: umiarkowanie (o tempie wykonywania utworu).]! Mógł mnie zajeść [43 - zajeść – zagryźć.], zjadł mi tylko jagnię».


   Doktor

   Doktor widząc, iż mu się lekarstwo udało,
   Chciał go często powtarzać; cóż się z chorym stało?
   Za drugim, trzecim razem bardzo go osłabił,
   Za czwartym jeszcze bardziej, a za piątym zabił.


   Doktor i zdrowie

   Rzecz ciekawą, lecz trudną do wierzenia powiem:
   Jednego razu doktor potkał się [44 - potkać się (daw.) – spotkać się.] ze zdrowiem;
   On do miasta, a zdrowie z miasta wychodziło.
   Przeląkł się, gdy go postrzegł, lecz że blisko było,
   Spytał go: «Dlaczegóż to tak spieszno uchodzisz?
   Gdzie idziesz?» Zdrowie rzekło: «Tam, gdzie ty nie chodzisz».


   Drzewo

   Wielbił drzewo grzejąc się człowiek przy kominie.
   Rzekło drzewo: «Cóż po tym! – grzeje, ale ginie».


   Dwa psy

   «Dlaczego ty śpisz w izbie, ja marznę na mrozie?» —
   Mówił mopsu [45 - mopsu (daw. forma C. lp) – dziś: mopsowi.] tłustemu kurta [46 - kurta – pies z uciętym ogonem, zwł. kundel.] na powrozie.
   «Dlaczego? Ja ci zaraz ten sekret wyjawię —
   Odpowiedział mops kurcie – ty służysz, ja bawię».


   Dwa żółwie

   Nie żałując sił własnych i ciężkiej fatygi [47 - fatyga – trud, wysiłek.],
   Dwa żółwie pod zakładem poszli na wyścigi.
   Nim połowę do mety drogi ubieżeli,
   Spektatorowie [48 - spektator (z łac. spectare: patrzeć) – widz.] poszli, sędziowie zasnęli.
   Więc rzekła im jaskółka: «Lepiej się pogodzić;
   Pierwej niżeli biegać, nauczcie się chodzić».


   Dziecię i ojciec

   Bił ojciec rózgą dziecię, że się nie uczyło;
   Gdy odszedł, dziecię rózgę ze złości spaliło.
   Wkrótce znowu Jaś krnąbrny na plagi zarobił,
   Ojciec rózgi nie znalazł; – i kijem go obił.


   Dzwon

   Częstokroć samochwalcy przykrości doznają.
   Mówił dzwon: «Gdy ja wołam, wszyscy mnie słuchają»,
   «Prawda – rzekł mu ktoś z boku – ale przydaj i to:
   Nigdy byś nie zadzwonił, gdyby cię nie bito».


   Filozof

   Zaufany filozof w zdaniach przedsięwziętych [49 - zdania przedsięwziętych – sądy a priori, czyli powzięte z góry, przed potwierdzeniem ich doświadczeniem.]
   Nie wierzył w Pana Boga, śmiał się z wszystkich świętych.
   Przyszła słabość, aż mędrzec, co firmament mierzył,
   Nie tylko w Pana Boga – i w upiry [50 - upiry – upiory.] wierzył.


   Filozof i orator

   Filozof dysputował o prym [51 - prym – pierwszeństwo.] z oratorem [52 - orator (z łac.) – mówca.].
   Gdy się długo męczyli mniej potrzebnym wsporem [53 - wspór – tu: spór.],
   Nadszedł chłop. «Niech nas sądzi!» – rzekli razem oba.
   «Co ci się – rzekł filozof – bardziej upodoba?
   Czy ten, który rzecz nową stwarza i wymyśla,
   Czy ten, co wymyśloną kształci [54 - kształcić – tu: nadawać piękną formę.] i określa?»
   «My się na tym – chłop rzecze – prostacy, nie znamy,
   Wolałbym jednak obraz aniżeli ramy».


   Fiałek i trawa

   W cieniu drzew rozłożystych na pięknej murawie
   Zeszedł [55 - zejść (daw.) – wzejść, wyrosnąć; tu: forma 3 os. lp cz. przesz. rodz. m.: zeszedł.] razu jednego fijałek przy trawie.
   Ta się bujno wzmagała; on, przejęty strachem,
   Krył się, jak mógł; na koniec wydany zapachem.
   Gdy się z zguby sąsiada, zazdrosna, weseli,
   Kosarze i fijałki, i trawę podcięli.


   Furman i motyl

   Ugrzązł wóz, ani ruszyć już się nie mógł w błocie;
   Ustał furman, ustały i konie w robocie.
   Motyl, który na wozie siedział wtenczas prawie,
   Sądząc, że był ciężarem w takowej przeprawie,
   Pomyśli sobie: «Litość nie jest złym nałogiem».
   Zleciał i rzekł do chłopa: «Jedźże z Panem Bogiem!»


   Gospodarz i drzewa

   Gospodarz, o ozdobie myśląc i wygodzie,
   Zbyt obcinał gałęzie drzew w swoim ogrodzie.
   Przyszła jesień; daremnie na wiosnę pracował —
   I szpaleru [56 - szpaler – równo przystrzyżony żywopłot.] nie zrobił, i drzewa popsował [57 - popsować (daw.) – popsuć.].


   Groch przy drodze

   Oszukany gospodarz turbował [58 - turbować się (daw.) – martwić się.] się srodze [59 - srodze – tu: bardzo.]:
   Zjedli mu przechodzący groch zeszły [60 - zejść (daw.) – wzejść; tu forma imiesłowowa: groch zeszły, czyli taki, który wzrósł.] przy drodze.
   Chcąc wetować [61 - wetować – wyrównać, powetować stratę.] i pewnym cieszyć się profitem [62 - profit – korzyść, zysk.],
   Drugiego roku wszystek groch posiał za żytem.
   Przyszło zbierać; gdy mniemał mieć korzyść [63 - mniemał mieć korzyść (daw. składnia) – sądził, że będzie miał korzyść.] obfitą,
   Znalazł i groch zjedzony, i stłoczone żyto [64 - stłoczone żyto – zdeptane żyto.].
   Niech się miary trzymają i starzy, i młodzi:
   I ostrożność zbyteczna częstokroć zaszkodzi.


   Hipokryt [65 - hipokryt – dziś popr. hipokryta.]

   Mniej szkodzi impet jawny niźli złość ukryta.
   Ukąsił idącego brytan hipokryta.
   Rzekł nabożniś: «Psa obić nie bardzo się godzi,
   Zemścijmy się inaczej, lepiej to zaszkodzi».
   Jakoż widząc, że ludzie za nim nadchodzili,
   Krzyknął na psa, że wściekły; w punkcie go zabili.


   Jagnię i wilcy

   Zawżdy [66 - zawżdy (starop.) – zawsze.] znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie.
   Dwóch wilków jedno w lesie nadybali [67 - nadybać – zdybać, przyłapać.] jagnię;
   Już go mieli rozerwać; rzekło: «Jakim prawem?»
   «Smacznyś, słaby i w lesie!» – Zjedli niezabawem [68 - niezabawem – niebawem, nie zwlekając.].


   Jastrząb i sokół

   Niech zważa, z kim ma sprawę, kto chce być junakiem.
   Jastrząb, że się z niejednym dobrze spotkał [69 - spotkać się – tu: w bezpośredniej walce.] ptakiem,
   Chciał sokoły wojować; śmiał się sokół lotny.
   Na koniec z zuchwałości takowej markotny [70 - markotny – tu: rozgniewany.],
   Porwał go; a gdy ostre szpony wskroś przebodły,
   Rzekł: «Daruję cię życiem, boś dla mnie zbyt podły» [71 - podły – lichy, marny.].
   Szpecą sławę zwycięstwa mdłe [72 - mdły – tu: nędzny, słaby.] nieprzyjacioły;
   Jastrzębie na przepiórki, orły na sokoły.


   Jowisz i owce

   Naprzykrzały się bogom częstymi prośbami
   Owce, chcąc wiedzieć, co się stanie z jagniętami.
   Rzekł im Jowisz: «Lepiej to dla was, że nie wiecie.
   Ale kiedy koniecznie przyszłość dociec chcecie,
   Godna kary ciekawość w uporze zacięta:
   I was ludzie wygubią, i wasze jagnięta».
   W ścisłym kręgu ciekawość naszą trzeba mieścić:
   Wie niebo, co nam taić; wie, co nam obwieścić.


   Kałamarz i pióro

   Powadził się [73 - powadzić się – pokłócić się.] kałamarz na stoliku z piórem,
   Kto świeżo napisanej księgi był autorem.
   Nadszedł ten, co ją pisał, rozśmiał się z bajarzów.
   Wieleż takich na świecie piór i kałamarzów [74 - kałamarzów (daw. forma D. lm rodz. m.) – dziś popr. kałamarzy.].


   Kartownik [75 - kartownik – karciarz.]

   Zgrał się szuler [76 - szuler – osoba grająca w gry hazardowe nałogowo, a przy tym nieuczciwie] w chapankę [77 - chapanka – gra w karty pochodzenia fr. i wł., popularna w Polsce w XVIII w.], a siedząc przy stole,
   Zdarł pamfila z kinalem, spalił pancerolę [78 - pamfil a. panfil, kinal, pancerola – nazwy kart w chapance, które w układzie atutowym odpowiadały waletowi treflowemu, waletowi kierowemu i szóstce pikowej.],
   Uspokoiwszy zatem rozjuszone żądze,
   Zebrawszy w małej reszcie ostatnie pieniądze,
   Zaczął kartom złorzeczyć, słuchaczom probować [79 - probować – dowodzić, przekonywać.],
   Jak wiele mogą w kunszcie [80 - kunszt – sztuka, tu: zabawa.] przemierzłym [81 - przemierzły – obmierzły.] szkodować [82 - szkodować – ponosić straty.];
   Jak gubi młodych, starych pożądliwość taka.
   Skończył, wziął karty w ręce i... zaczął tryszaka [83 - tryszak – daw. hazardowa gra w karty.].


   Komar i mucha

   «Mamy latać, latajmyż nie górnie, nie nisko».
   Komar muchy tonącej mając widowisko,
   Że nie wyżej leciała, nad nią się użalił,
   Gdy to mówił, wpadł w świecę i w ogniu się spalił.


   Konie i furman

   Koniom, co szły przy dyszlu, powtarzał woźnica:
   «Nie dajcie się wyprzedzić tym, co są u lica [84 - tym, co są u lica – tj. koniom lejcowym, poprzedzającym parę dyszlową w czterokonnym zaprzęgu.]».
   Goniły się pod wieczór [85 - pod wieczór – tu: do wieczora.], zacząwszy od rana.
   Wtem jeden z przechodzących rzecze do furmana:
   «Cóż ci stąd, że cię słucha głupich bydląt rzesza?»
   A furman: «Konie głupie, ale wóz pospiesza».


   Koniec

   Zmordował się na koniec ten, co bajki prawił,
   Żeby więc do ostatka słuchaczów zabawił,
   Rzekł: «Powiem jeszcze jedną, o której nie wiecie:
   Bajka poszła w wędrówkę; wędrując po świecie
   Zaszła w lasy głębokie; okrutni i dzicy
   Napadli ją z hałasem wielkim rozbójnicy,
   A widząc, że ubrana bardzo podle była,
   Zdarli suknie – aż z bajki Prawda [86 - z bajki Prawda – zgodnie z poznawczą koncepcją bajki, pod jej zawoalowaną postacią wypowiadane są tylko prawdy. Bajka objawiająca się jako naga Prawda (nuda veritas u Horacego), ponieważ prawdę mówi się bez osłonek, przedstawiana była w alegorycznych obrazach, jak np. na sztychowanym frontispisie Fables nouvelles dedié au Roi A. Houdara de la Motte’a z 1720 r., w sposób następujący: do siedzącego na tronie króla (bez korony), obok którego stoi Minerwa, zwraca się w pokłonie poeta z kaduceuszem w lewej ręce wskazując ręką prawą na unoszącą się w rozświetlonym obłoku Prawdę wyobrażoną jako nagą kobietę. W perspektywie rysunku postaci Prawdy, Minerwy i poety odpowiadające sobie wymiarami są znacznie większe od króla.], się odkryła»


   Król i pisarze

   Król jeden, pełen myśli i projektów dumnych,
   Kazał spisać szczęśliwych regestr i rozumnych.
   Ten, co pisał szczęśliwych, znalazł bardzo mało;
   Pisarzowi rozumnych papieru nie stało.


   Księgi

   W pewnej bibliotece, gdzie była, nie pomnę,
   Powadziły się [87 - powadzić się – pokłócić się.] księgi; a że niezbyt skromne,
   Łajały się do woli różnymi języki.
   Wchodzi bibliotekarz, pyta się kroniki [88 - kronika – gatunek historiograficzny uprawiany szeroko aż po wiek XVI, do którego myśl historyczna oświecenia odnosiła się krytycznie]:
   «Dlaczego takie wrzaski?» – «Dlatego się swarzem [89 - swarzem (daw. forma 2 os. lm) – swarzymy, kłócimy.],
   Iżeś mnie śmiał położyć obok z kalendarzem [90 - kalendarz – kalendarze XVIII-wieczne celowały m.in. w przepowiedniach pogody oraz wszelkich klęsk żywiołowych, wpływu ciał niebieskich na losy i zdrowie ludzi, wieściły różne nadzwyczajne przypadki; kalendarze były przedmiotem ostrej krytyki ludzi oświecenia.]».
   «Wszystko się tu porządnie – rzekł jej – posadziło:
   On zmyśla to, co będzie, ty zmyślasz, co było».


   Kulawy i ślepy

   Niósł ślepy kulawego, dobrze im się działo;
   Ale że to ślepemu nieznośno [91 - nieznośno – dziś: nieznośne.] się zdało,
   Iż musiał zawżdy słuchać, co kulawy prawi [92 - prawić (daw.) – mówić.],
   Wziął kij w rękę: «Ten – rzecze – z szwanku [93 - szwank (daw.; z niem. Schwankung: chwianie się, niepewność) – szkoda, strata, krzywda.] nas wybawi».
   Idą; a wtem kulawy krzyknie: «Umknij w lewo!»
   Ślepy wprost i, choć z kijem, uderzył łbem w drzewo.
   Idą dalej; kulawy przestrzega od wody;
   Ślepy w bród; sakwy [94 - sakwa – torba, worek.] zmaczał, nie wyszli bez szkody.
   Na koniec, przestrzeżony, gdy nie mijał dołu,
   I ślepy, i kulawy zginęli pospołu.
   I ten winien, co kijem bezpieczeństwo mierzył,
   I ten, co bezpieczeństwo głupiemu powierzył.


   Lew i zwierzęta

   Lew, ażeby dał dowód, jak wielce łaskawy,
   Przypuszczał konfidentów [95 - konfident (przestarz.) – osoba zaufana, zausznik, powiernik, przyjaciel.] do swojej zabawy.
   Polowali z nim razem, a na znak miłości
   On jadł mięso, kompanom [96 - kompan – towarzysz.] ustępował kości.
   Gdy się więc dobroć taka rozgłosiła wszędy,
   Chcąc im jawnie pokazać większe jeszcze względy,
   Ażeby się na jego łasce nie zawiedli,
   Pozwolił, by jednego spośród siebie zjedli.
   Po pierwszym poszedł drugi i trzeci, i czwarty.
   Widząc, że się podpaśli, lew, choć nieobżarty [97 - nie obżarty – nieżarłoczny.],
   Żeby ująć drapieży, a sobie zakału [98 - żeby ująć (...) sobie zakału – żeby zapobiec złej sławie.],
   Dla kary, dla przykładu, zjadł wszystkich pomału.


   Lew i zwierzęta

   Gdy się wszystkie zwierzęta u lwa znajdowały,
   Był dyskurs: jaki przymiot [99 - przymiot – zaleta.] w zwierzu doskonały.
   Słoń roztropność zachwalał; żubr mienił [100 - mienić – tu: wymieniać, wyliczać.] powagę;
   Wielbłądy wstrzemięźliwość, lamparty odwagę,
   Niedźwiedź moc znamienitą, koń ozdobną postać;
   Wilk staranie przemyślne, jak zdobyczy dostać,
   Sarna kształtną subtelność, jeleń piękne rogi,
   Ryś odzienie wytworne, zając rącze [101 - rączy – szybki w biegu.] nogi;
   Pies wierność, liszka umysł w fortele [102 - fortel – podstęp.] obfity;
   Baran łagodność, osieł żywot pracowity.
   Rzekł lew, gdy się go wszyscy o zdanie pytali:
   «Według mnie, ten najlepszy, co się najmniej chwali».


   Lew pokorny

   Źle zmyślać, źle i prawdę mówić w pańskim dworze.
   Lew, chcąc wszystkich przeświadczyć o swojej pokorze,
   Kazał się jawnie ganić. Rzekł lis: «Jesteś winny,
   Boś zbyt dobry, zbyt łaskaw, zbytnie [103 - zbytnie (daw. forma przysł.) – zbytnio.] dobroczynny».
   Owca widząc, że kontent, gdy liszka ganiła,
   Rzekła: «Okrutnyś, żarłok, tyran». – Już nie żyła.


   Lis i osieł

   Lis stary, wielki oszust, sławny swym rzemiosłem,
   Że nie miał przyjaciela, narzekał przed osłem.
   «Sameś sobie w tym winien – rzekł mu osieł na to —
   Jakąś sobie zgotował, obchodź się zapłatą».
   Głupi ten, co wniść w przyjaźń z łotrem się ośmiela:
   Umiej być przyjacielem, znajdziesz przyjaciela.


   Lis i wilk

   Wpadł lis w jamę, wilk nadszedł, a widząc w złym stanie,
   Oświadczył mu żal szczery i politowanie.
   «Nie żałuj – lis zawołał – chciej lepiej ratować».
   «Zgrzeszyłeś, bracie lisie, trzeba pokutować».
   I nadgroda, i kara zarówno się mierzy:
   Kto nikomu nie wierzył, nikt temu nie wierzy.


   Lis młody i stary

   Młody lis, nieświadomy myśliwych rzemiosła,
   Cieszył się, że szerść nowa na zimę odrosła.
   Rzekł stary: «Bezpieczeństwo tych ozdób nie lubi;
   Nie masz się z czego cieszyć, ta nas piękność gubi».


   Łakomy i zazdrosny

   Porzuciwszy ojczyznę i żony, i dzieci
   Szedł łakomy z zazdrosnym, Jowisz z nimi trzeci.
   Gdy kończyli wędrówkę, bożek im powiedział:
   «Jestem Jowisz i żeby każdy o tym wiedział,
   Proście mnie, o co chcecie: zadosyć uczynię
   Pierwszemu, a drugiemu w dwójnasób przyczynię».
   Nie chce być skąpy pierwszym i stanął jak wryty;
   Nie chce mówić zazdrosny, równie nieużyty.
   Na koniec, kiedy przeprzeć [104 - przeprzeć – pokonać, przezwyciężyć.] łakomcę nie może:
   «Wyłup mi jedno oko – rzecze – wielki boże!»
   Stało się. I co mieli zyskać w takiej dobie,
   Stracił jedno zazdrosny, a łakomy obie [105 - obie – forma ta w odniesieniu do rzeczownika oczy jest reliktem dawnej formy podwójnej].


   Małżeństwo

   Chwałaż Bogu! Widziałem małżeństwo niemodne,
   Stadło wielce szczęśliwe, uprzejme i zgodne;
   Stateczna była miłość z podziwieniem wielu —
   To szkoda, że mąż umarł w tydzień po weselu!


   Matedory [106 - matedory (lub matadory) – najstarsze gry atutowe]

   Póki trwała chapanka [107 - chapanka – gra w karty popularna w Polsce w XVIII w.] między kartowniki,
   Bił kinal [108 - kinal (fr., wł.) – nazwa waleta kierowego w chapance.], z pancerolą króle i wyźniki [109 - wyźnik – w chapance nazwa damy.].
   Skończyła się chapanka, zaczęto grę inną —
   Aż owa pancerola szóstką tylko winną.
   Tym smutniejszy był koniec, im milsze początki:
   Biła króle, biły ją potem i dziewiątki.


   Mądry i głupi

   Nie nowina, że głupi mądrego przegadał;
   Kontent więc, iż uczony nic nie odpowiadał,
   Tym bardziej jeszcze krzyczeć przeraźliwie począł;
   Na koniec, zmordowany, gdy sobie odpoczął,
   Rzekł mądry, żeby nie był w odpowiedzi dłużny:
   «Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz jest próżny» [110 - Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz jest próżny. – aforyzm zawarty w tym wierszu stał się obiegowym zwrotem przysłowiowym.].


   Mądry i głupi

   Pytał głupi mądrego: «Na co rozum zda się?»
   Mądry milczał: gdy coraz bardziej naprzykrza się,
   Rzekł mu: «Na to się przyda, według mego zdania,
   Żeby nie odpowiedać na głupie pytania».


   Mysz i kot

   Mysz, dlatego że niegdyś całą książkę zjadła,
   Rozumiała, iż wszystkie rozumy posiadła.
   Rzekła więc towarzyszkom: «Nędzę waszą skrócę:
   Spuśćcie się tylko na mnie, ja kota nawrócę!»
   Posłano więc po kota; kot, zawżdy gotowy,
   Nie uchybił minuty, stanął do rozmowy.
   Zaczęła mysz egzortę [111 - egzorta – krótkie kazanie okolicznościowe.]; kot jej pilnie słuchał,
   Wzdychał, płakał... Ta widząc, iż się udobruchał,
   Jeszcze bardziej wpadała w kaznodziejski zapał,
   Wysunęła się z dziury – a wtem ją kot złapał.


   Niedźwiedź i liszka

   Rozumiejąc, że będzie towarzyszów bawił,
   Niedźwiedź, według zwyczaju, nic do rzeczy [112 - nic do rzeczy – bez sensu.] prawił.
   Znudzeni tymi bajki, gdy wszyscy drzymali,
   Gniewał się wilk na liszkę, że niedźwiedzia chwali.
   Rzekła liszka: «Mnie idzie o ochronę skóry:
   Niezgrabną ma wymowę, lecz ostre pazury».


   Nocni stróże

   Małe złego początki wzrastają z uporu;
   Zawżdy ludzi omamia płochy punkt honoru [113 - płochy punkt honoru – nieuzasadnione ambicje.].
   Miasto jedno w ustawnej zostawało trwodze:
   Jędrzej, Piotr, nocni stróże, zawzięli się srodze.
   Więc rozruch w domach, w karczmach, na każdej ulicy;
   Piotra wójt [114 - ławnik – w miastach lokowanych na prawie niemieckim był obierany spośród rajców i sprawował m. in. władzę sądowniczą na czele sądu wójtowskiego wraz z ławnikami, którzy mieli prawo sprzeciwu wobec jego wniosków; sądom tym w mieście podlegały ważniejsze sprawy cywilne i kryminalne.] utrzymywał, Jędrzeja ławnicy.
   Za mężami szły żony, za starszymi dzieci,
   Przeniósł się wreszcie rozruch od mieszczan do kmieci.
   Wojna zatem, i oto przez lat kilkanaście —
   Piotr krzyczał: «Gaście ogień!» Jędrzej: «Ogień gaście!»


   Ocean i Tagus rzeka [115 - Ocean i Tagus rzeka – Źródła tej bajki dotychczas nie wskazano, niemniej jej tematyka wiążąca się z rzeką Tagus z Półwyspu Iberyjskiego (co charakterystyczne, w tytule przy nazwie Tagus, która dla polskiego czytelnika była pustym brzmieniem, dodał Krasicki bliższe określenie „rzeka”) wskazuje, iż autor sięgnął do gotowej fabuły. We francuskim przekładzie bajka otrzymała polskie realia: Wisłę i Bałtyk zamiast rzeki Tagus i Oceanu.]

   Ocean, niezmiernością swoją zbyt zuchwały,
   Gardzić począł rzekami, które weń wpływały.
   «Przestańcie – mówił do nich – dodawać mi wody».
   Rzekł Tagus: «Daj nam pokój; dla twojej wygody,
   Dla twojej wspaniałości żyzną ziemię porzem: [116 - porzem – przeorywamy, prujemy.]
   Gdybym ja nie był rzeką, nie byłbyś ty morzem».


   Ojciec łakomy [117 - łakomy – tu skąpiec, chciwiec.]

   Zawżdy się zbytek kończy doświadczeniem smutnym.
   Płakał ojciec łakomy nad synem rozrzutnym.
   Umarli oba z głodu, każdy z nich zasłużył:
   Syn, że nadto używał, ojciec, że nie użył.


   Oracze i Jowisz

   Posiał jeden na górze, a drugi na dole.
   Rzekł pierwszy: «Pragnę deszczu»; drugi: «Suszą wolę».
   Kiedy się więc z prośbami poczęli rozwodzić,
   Jowisz, chcąc obu żądzy obficie dogodzić,
   Ustawicznie niziny suszył, góry moczył.
   Przyszło zbierać, aż każdy poznał, że wykroczył:
   Bo zboże, traktowane w kontr swojej naturze,
   Spaliło się w nizinie, wymokło na górze.


   Orzeł i jastrząb

   Orzeł, nie chcąc się podłym polowaniem [118 - podłe polowanie – tu: niegodne orła polowanie na małe ptaszki.] bawić,
   Postanowił jastrzębia na wróble wyprawić.
   Przynosił jastrząb wróble, jadł je orzeł smacznie;
   Zaprawiony [119 - zaprawiony – rozłakomiony.] na koniec przysmaczkiem nieznacznie,
   Kiedy go coraz żywszy apetyt przenika —
   Zjadł ptaszka na śniadanie, na obiad ptasznika.


   Orzeł i sowa

   Na jednym drzewie orzeł gdy z sową nocował,
   Że tylko w nocy widzi, bardzo jej żałował.
   Dziękowała mu sowa za politowanie.
   Wtem, uprzedzając jeszcze zorza i świtanie,
   Wkradł się strzelec pod drzewo; sowa to postrzegła
   I do orła natychmiast z przestrogą pobiegła.
   Uszli śmierci; a wtenczas rzekł orzeł do sowy:
   «Gdybyś nie była ślepą, nie byłbym ja zdrowy».


   Osieł i baran

   Klął osieł los okrutny, że marznął [120 - marznął – dziś popr.: marzł.] na mrozie.
   Rzekł mu baran trzymany tamże na powrozie:
   «Nie bluźń bogów, w żądaniach płochy i niebaczny!
   Widzisz przy mnie rzeźnika? Dziękuj, żeś niesmaczny».


   Osieł i wół

   Osieł podczas upału szukając ochłody
   Postrzegł, iż pasterz bydło prowadził do wody.
   Zbudował się [121 - zbudować się czym a. być zbudowanym czym – zyskać otuchę, nadzieję lub wyrobić sobie dobre zdanie z powodu czegoś (czyjegoś postępku, obserwowanych zjawisk itp.).] z takowej dobroci człowieka,
   A gdy przyczyn postępku tego nie docieka,
   Rzekł mu wół: «Cudzy przykład niechaj cię nauczy:
   Siebie on, nie nas kocha – żeby zarżnął, tuczy».


   Owieczka i pasterz

   Strzygąc pasterz owieczkę nad tym się rozwodził,
   Jak wiele prac ponosi, żeby jej dogodził.
   Że milczała: «Niewdzięczna!» – żwawie [122 - żwawie – dziś popr.: żwawo; szybko.] ją ofuknie [123 - ofuknąć kogo – robić komuś wymówki, mieć do kogoś pretensje.].
   Więc rzekła: «Bóg ci zapłać... a z czego te suknie?»


   Pan i kotka

   «Nie masz prawej [124 - prawy (daw.) – prawdziwy.] przyjaźni» – mówiła do pana
   Kotka syta połowem i za to głaskana.
   «Jak to nie masz przyjaźni?» pan na to odpowie.
   «Pieścisz mnie – rzecze kotka – bo ci myszy łowię».
   «Łowić myszy – pan rzecze – przysługi to znaczne.
   Ale dlaczego łowisz?... Dlatego, że smaczne».


   Pan i pies

   Pies szczekał na złodzieja, całą noc się trudził;
   Obili go nazajutrz, że pana obudził,
   Spał smaczno drugiej nocy, złodzieja nie czekał;
   Ten dom skradł [125 - skradł – tu: okradł.]; psa obili za to, że nie szczekał.


   Papuga i wiewiórka

   Młoda jedna papuga, piękna, okazała,
   Lepiej jeszcze od pani swojej szczebiotała.
   Stąd plotki: bo co tylko zdrożnego [126 - zdrożny – nieprawidłowy, niemoralny.] postrzegła,
   Zaraz z nową powieścią [127 - powieść – tu: opowieść, informacja.] do jejmości [128 - jejmość (przestarz.) – pani.] biegła.
   Była tam i wiewiórka wychowana z ptaszki [129 - z ptaszki (daw. forma N. lm) – z ptaszkami.],
   Ta tylko pilnowała skoków i igraszki.
   Żyły w zgodzie, co rzadka [130 - co rzadka (daw.) – co rzadkie, co się rzadko zdarza.], zwłaszcza przez czas długi,
   Pani ptaka kochała, a wiewiórkę sługi.
   Widząc, że jej nie lubią, raz papuga rzekła:
   «Rada bym tej niechęci przyczyny dociekła».
   Rzecze na to wiewiórka: «Przyczyny nie badaj,
   Tak rób jak ja: baw panią, a niewiele gadaj».


   Paw i orzeł

   Paw się dął, szklniące [131 - szklniący – lśniący jak szkło.] pióra gdy wspaniale toczył.
   Orzeł górnie bujając [132 - górnie bujając – latając wysoko.], gdy go w locie zoczył [133 - zoczyć – zobaczyć.],
   Rozśmiał się i przeleciał. Wrzasnął paw – w śmiech ptacy.
   «Nie znają się – powtarzał – na rzeczach prostacy».
   «Znają się – rzekł mu orzeł – wdzięk cenić umieją,
   Ale gardzą przysadą [134 - przysada – nadmiar.] i z dumnych się śmieją».


   Pieniacze

   Po dwudziestu dekretach [135 - dekret (z łac.) – termin prawny oznaczający wyrok zwierzchności.], trzynastu remisach [136 - remis a. remisja) – odłożenie sprawy sądowej na inną sesję.],
   Czterdziestu kondemnatach [137 - kondemnata (z łac.) – termin prawny oznaczający nieposłuszeństwo w stawieniu się przed sądem, po odebraniu pozwu, w terminie rozprawy. Otrzymanie kondemnaty czyni ukaranego niezdolnym do wszelkich funkcji publicznych.], sześciu kompromisach [138 - kompromis – porozumienie w sporze uzyskane dzięki obustronnym ustępstwom.]
   Zwyciężył Marek Piotra; a że się zbogacił,
   Ostatnie trzysta złotych za dekret zapłacił.
   Umarł Piotr, umarł Marek, powróciwszy z grodu;
   Ten, co przegrał, z rozpaczy; ten, co wygrał, z głodu.


   Pijak

   Trawiąc niegdyś nad flaszką nocy i poranki,
   Chory pijak stłukł wszystkie kieliszki i szklanki;
   Klął miód, piwo znieważał, wino zwał tyranem.
   Przyszedł potem do zdrowia i odtąd... pił dzbanem.


   Po pniu i po bocianie...

   Po pniu i po bocianie żaby nędzne, słabe,
   Chciały jeszcze trzeciego. Dał im Jowisz żabę.
   «Przecież swoja!» – krzyknęły. Zmierziły [139 - zmierzić – obrzydzić sobie; znudzić się.] i swoją;
   Kiedy więc nowe bunty i projekta roją,
   Rzekł im Jowisz: «A chcecie być pod nowym panem?
   Dam takiego, co będzie i pniem, i bocianem».


   Podróżny

   Gniewał się wędrujący i przeklinał bogi,
   Że mu deszcz ustawiczny przeszkadzał do drogi.
   Tymczasem z boku czuwał [140 - czuwać – tu: czatować, czyhać.] nań rozbójnik chciwy.
   Puścił strzałę; ale że przemokły cięciwy,
   Padła bez żadnej mocy. Zrazu przestraszony,
   Kiedy poznał, że deszczem został ocalony,
   Przestał bogi przeklinać, nie złorzeczył słocie.
   Często, co złe z pozoru, dobre jest w istocie.


   Podróżny i kaleka

   Nie skarżyłem na ludzi, nie skarżył na losy,
   Choć musiałem iść w drogę ubogi i bosy.
   Wtem, gdy razu jednego do kościoła wchodzę,
   Postrzegłem: leży żebrak bez nogi na drodze.
   Nauczył mnie tym bardziej milczeć ów ubogi:
   Lepiej mnie bez obuwia niż jemu bez nogi.


   Potok i rzeka

   Potok z wierzchołka góry lecący z hałasem,
   Śmiał się z rzeki; spokojnie płynęła tymczasem.
   Nie stało wód u góry, gdy śniegi stopniały,
   Aż z owego potoka [141 - potoka – dziś popr.: potoku.] strumyk tylko mały.
   Co gorsza: ten, co zaczął z hałasem i krzykiem,
   Wpadł w rzekę i na koniec przestał być strumykiem.


   Potok i rzeka

   Potok szybko bieżący po pięknej dolinie
   Wymawiał wielkiej rzece, że pomału płynie.
   Rzekła rzeka: «Nim zejdą porankowe zorza [142 - zorza – lm od daw. formy lp: zorze.],
   Ty prędko, ja pomału wpadniemy do morza»


   Prawda, satyryk i panegirysta

   Rzadko kłamca z swojego rzemiosła korzysta.
   Zeszli [143 - zeszli – tu: spotkali.] Prawdę satyryk i panegirysta [144 - panegirysta – osoba przesadnie wychwalająca kogoś; twórca panegiryków, tj. utworów pochwalnych.].
   Chcieli od niej nadgrody [145 - nadgroda (daw.) – nagroda.] za podjętą pracę:
   «Jakeście zasłużyli – rzekła – tak zapłacę».
   Wtem radośni od Prawdy wzięli w podarunku
   Każdy pełne naczynie przyprawnego trunku.
   Jaki był, skosztowawszy poznali po szkodzie:
   Pierwszy znalazł truciznę w żółci, drugi w miodzie.


   Przyjaciel

   «Uciekam się [146 - uciekać się do kogoś – powierzać się czyjejś pomocy.] – rzekł Damon – Aryście [147 - Damon, Aryst – konwencjonalne imiona nadużywane przez bardzo częste powtarzanie w utworach literackich XVII i XVIII w., zwłaszcza w sielankach dworskich oraz w satyrach i komediach.], do ciebie,
   Ratuj mnie, przyjacielu, w ostatniej potrzebie:
   Kocham piękną Irenę. Rodzice i ona
   Jeszcze na moje prośby nie jest nakłoniona».
   Aryst na to: «Wiesz dobrze, wybrany z wśród wielu,
   Jak tobie z duszy sprzyjam, miły przyjacielu.
   Pójdę do nich za tobą [148 - Pójdę do nich za tobą – Pójdę do nich w Twojej sprawie.]!» Jakoż się nie lenił:
   Poszedł, poznał Irenę i... sam się ożenił.


   Pszczoła i szerszeń

   «Idź precz od nas, próżniaku, niegodzien żywienia!» —
   Mówiła, żądłem grożąc, pszczoła do szerszenia.
   «Prawdę mówisz – rzekł szerszeń – i mnie to obchodzi;
   Ale żeś pracowitsza, czyż się łajać godzi?
   Jestem w nędzy, lepiej się nade mną użalić,
   Niżeli żądłem straszyć i samej się chwalić».


   Pszczoły i mrówki

   W sąsiedztwie bliskim były dwie rzeczpospolite:
   Pszczoły w ulach, w mrowisku mrówki pracowite.
   A że przyjaźń sąsiedzka dumy nie umniejsza,
   Często były dysputy [149 - dysputy – tu: żartobliwe nawiązanie do instytucji uczonych dysput w kwestiach teologicznych (prowadzonych zwłaszcza w zakonach), żywych jeszcze w tradycji XVIII wieku.]: która z nich rządniejsza [150 - rządniejszy – lepiej rządzony.]?
   Przyszły czasy jesienne, aż na pszczoły strachy:
   Poderżnął skrzętny bartnik wykształcone gmachy [151 - wykształcone gmachy – pomieszczenia zbudowane zgodnie z wymogami określonej sztuki, tu: plastry miodu.],
   Powypędzał mieszkańców, wyprzątnął spiżarnie:
   Poznały wtenczas pszczoły, że zbierały marnie [152 - marnie – nadaremnie, na próżno, bezcelowo.].
   A mrówki widząc smutne ich zbiorów ostatki
   Rzekły: «Lepsza jest mierność [153 - mierność – tu: umiar.] niż zbytnie dostatki».


   Ptaki i osieł

   Był dyskurs o słowiku: «Wdzięk jego śpiewania —
   Rzekł czyżyk – tak jest miły, że aż do świtania
   Od zmroku gotów jestem słuchać jego pieśni».
   Toż samo powtarzali śpiewaczkowie leśni,
   Toż samo i zwierzęta. Osieł, mało dbały,
   Gryzł chwasty na ustroniu; więc się go spytały:
   «A ciebie czy ten jego głos wdzięczny poruszył?»
   «Mnie?... Jakem się odezwał, zarazem go zgłuszył».


   Ptaszki w klatce

   «Czegoż płaczesz? – staremu mówił czyżyk młody —
   Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody».
   «Tyś w niej zrodzon – rzekł stary – przeto ci wybaczę;
   Jam był wolny, dziś w klatce – i dlatego płaczę».


   Rolnik

   Gospodarz, we dwójnasób chcąc zyskować [154 - zyskować – dziś popr.: zyskać.] z roli,
   Dobry grunt raz i drugi uprawiał do woli.
   A chcąc nadto zyskować [155 - nadto zyskować – zbyt wiele zyskać.], sam sobie zaszkodził:
   Zamiast zboża zszedł [156 - zejść – wzejść; tu forma 3 os. lp czasu przesz.: zszedł.] kąkol i chwast się urodził.


   Rybka mała i szczupak

   Widząc w wodzie robaka rybka jedna mała,
   Że go połknąć nie mogła, wielce żałowała.
   Nadszedł szczupak, robak się przed nim nie osiedział,
   Połknął go, a z nim haczyk, o którym nie wiedział.
   Gdy rybak na brzeg ciągnął korzyść [157 - korzyść – tu: zdobycz.] okazałą,
   Rzekła rybka: «Dobrze to czasem być i małą».


   Sąsiedztwo

   Zeszło żyto na ziemi leżącej odłogiem:
   Cóż po tym, kiedy zewsząd otoczone głogiem.
   Grunt był dobry, chociaż go pług nigdy nie ruszył;
   Byłoby z niego zboże – głóg wszystko zagłuszył.
   Szczęśliwy, kto z równymi o granicę siedzi!
   Zły głód, wojna, powietrze; gorsi źli sąsiedzi.


   Skarb

   Znalazł skarb człek bogaty, widział to ubogi;
   Gdy więc bluźni Opatrzność, skarży się na bogi,
   Rzekł mu Jowisz: «Poczekaj, co się dalej stanie!»
   Wtem ów bogacz skończywszy skarbów odkopanie
   Przenosił je do domu; a że dźwigał w nocy,
   Wpadł w chorobę z niewczasu [158 - niewczas – trud, niewygoda, brak odpoczynku] i umarł z niemocy [159 - niemoc – choroba].
   «Bierz tę zdobycz – rzekł Jowisz – a nie sądź z pozoru!
   Karze czasem Opatrzność, gdy przyczynia zbioru».


   Skąpy

   Chciał się skąpy obwiesić, że talara stracił.
   Żeby jednak za powróz dwóch groszy nie spłacił,
   Ukradł go po kryjomu. Postrzegli sąsiedzi.
   Kiedy więc, osądzony na śmierć, w jamie [160 - w jamie – tu: w lochu więziennym.] siedzi,
   Rzekł, gdy jedni żałują, a drudzy go cieszą [161 - cieszą – tu: pocieszają.]:
   «To szczęście, że mnie przecież bez kosztu powieszą».


   Słoń i pszczoła

   Niechaj się nigdy słaby na mocnych nie dąsa!
   Zaufana [162 - zaufany – tu: zadufany, mający bezgraniczne zaufanie.] tym pszczoła, że dotkliwie kąsa,
   Widząc, iż słoń ogromny na łące się pasie,
   A na nią nie uważa, choć przybliżyła się,
   Chciała go za to skarać. Gdy kąsać poczęła,
   Cóż się stało? Słoń nie czuł, a pszczoła zginęła.


   Słowik i szczygieł I

   O prym, kto lepiej śpiewa, szedł szczygieł z słowikiem;
   Stanęli więc obydwa przed sędzią czyżykiem.
   Wygrał szczygieł: zadziwił wszystkich dekret taki.
   Zleciały się natychmiast do słowika ptaki:
   «Żałujem cię, żeś przegrał, czyżyk sędzia zbłądził».
   «A ja tego – rzekł słowik – który mnie osądził».


   Słowik i szczygieł II

   Rzekł szczygieł do słowika, który cicho siedział:
   «Szkoda, że krótko śpiewasz». Słowik odpowiedział:
   «Co mi dała natura, wypełniam to wiernie.
   Lepiej krótko, a dobrze, niż długo, a miernie [163 - miernie – umiarkowanie, niewybitnie; tu: słabo.].»


   Snycerz i statua

   Snycerz za to, że nieraz na klocu odpoczął,
   Statuę Herkulesa robić z niego począł.
   Jeszcze rąk nie dokończył, już rycerz zuchwały
   Niekontent, że był w sieniach, chciał osiąść [164 - osiąść – tu: zająć,.] dom cały.
   Zląkł się snycerz nad takim wdzięczności owocem —
   Uciął ręce i nogi; kloc został się klocem.


   Stary pies i stary sługa

   Póki gonił zające, póki kaczki znosił,
   Kasztan [165 - kasztan – nazwa psa wzięta od kasztanowatej maści (dawana zazwyczaj koniom).], co chciał, u pana swojego wyprosił.
   Zstarzał się; aż z owego pańskiego pieścidła
   Psisko stare, niezdatne, oddano do bydła.
   Widząc, że pies, nieborak, oblizuje kości,
   Żywił go stary szafarz [166 - szafarz – oficjalista dworski nadzorujący gospodarstwo domowe.], niegdyś podstarości [167 - podstarości – zw. również karbowym, był w majątkach ziemskich pomocnikiem ekonoma i do obowiązków jego należało bezpośrednie doglądanie prac, zwłaszcza w polu.].


   Strumyk i fontanny

   Impet wody w fontannach gdy ogromnie huczał,
   Strumyk blisko płynący zazdrościł i mruczał.
   Pękły rury, co wody hojnie dodawały:
   Strumyk płynął jak pierwej, fontanny ustały.
   Nastąpiła po żalu radość niewymowna:
   Poznał, że kunszt naturze nigdy nie wyrówna.


   Strzelec i pies

   Uciekł wyżeł od strzelca, błąkał się dni kilka,
   Na koniec znalazł pana i przystał do wilka.
   Gonił sarny, zające, do kaczek się skradał;
   Ale co tylko zdobył – wszystko to pan zjadał.
   «Zła to służba – rzekł zatem – gdzie korzyść nie czeka:
   Bił pan dawny, lecz karmił; wróćmy się do człeka».


   Sułtan w piekle

   Na miętkiej [168 - miętkiej – dziś popr.: miękkiej.] gdy rozkosznie spoczywał pościeli,
   Śniło się sułtanowi, że go diabli wzięli.
   Przeląkł się; a gdy w piekle szuka towarzysza,
   Postrzegł najsamprzód [169 - najsamprzód – dziś popr.: nasamprzód.] ojca, a potem derwisza.
   Pyta go: «Za coś tu jest?» Rzekł derwisz spytany:
   «Myśliłem po sułtańsku, i za tom skarany».
   «A ty, ojcze, dlaczego? powiedz, niech cię słyszę!»
   «Dlatego, żem tak myślał jak moi derwisze».


   Syn i ojciec

   Każdy wiek ma goryczy [170 - goryczy (B. lm) – dziś: gorycze.], ma swoje przywary [171 - przywara – wada.]:
   Syn się męczył nad książką, stękał ojciec stary.
   Ten nie miał odpoczynku, a tamten swobody:
   Płakał ojciec, że stary; płakał syn, że młody.


   Synogarlica

   Dobrze czyni, kto zawżdy z dobrymi obcuje;
   I najlepszego miejsce nieprawe zepsuje.
   Smutną synogarlicę [172 - synogarlica – wg tradycji ludowej synogarlice żyją w związkach monogamicznych i po śmierci samca samica dochowuje mu wierności] na zdradnej zasadzce
   Złapał ptasznik przemyślny i osadził w klatce
   Trzy dni w mieście siedziała, czwartego uciekła;
   A co niegdyś powtórnych związków się wyrzekła,
   Śmielsza w kroku i z przeszłej śmiejąc się ofiary,
   Za jedną utraconą znalazła dwie pary.


   Szczur i kot

   «Mnie to kadzą» – rzekł hardzie [173 - hardzie – hardo, dumnie] do swego rodzeństwa
   Siedząc szczur na ołtarzu podczas nabożeństwa.
   Wtem, gdy się dymem kadzidł [174 - kadzidł – dziś popr.: kadzideł] zbytecznych [175 - zbytecznych – zbyt obfitych] zakrztusił —
   Wpadł kot z boku na niego, porwał i udusił.


   Szczurek i matka

   Widząc, że z myszą igra, chwalił szczurek kota.
   Rzekła matka do niego: «Fałszywa to cnota;
   Na pozór on jest grzeczny, a wewnątrz jad mieści».
   Najokrutniejszy taki, co gryzie, a pieści.


   Szkapa i rumak

   Pogardzał rumak szkapą, która co dzień rano
   Woziła mu do stajni i obrok [176 - obrok – karma przeznaczona dla koni.], i siano.
   Rzekła mu więc: «Gdyby mną obrok nie wożono,
   Skromniejszy byłbyś pewnie, nie brykałbyś pono [177 - pono (daw.) – dzisiaj.]».


   Szkatuła ze złotem, wór z kaszą

   Szkatuła pełna złota śmiała się raz z wora.
   Tegoż właśnie złodzieje do skarbcu [178 - do skarbcu – do skarbca, a właśc. tzw. skarbczyka, pomieszczenia służącego do przechowywania cenniejszego dobytku; tu pełniącego również funkcję spichlerza.] wieczora
   Wkradli się; zamek zdarli, zawiasy odkuli
   I żeby złota dostać, szkatułę popsuli.
   Widząc wór, który z kaszą odpoczywał w oknie,
   Że w kawałki rozbita na podwórzu moknie,
   Rzekł do niej: «Jam ocalał mając tylko kaszę.
   Nie trzeba się wynosić z tego, co nie nasze».


   Talar i czerwony złoty

   Talar [179 - talar – srebrna moneta obiegowa wartości 8 złotych polskich], zwierzchnią postacią swoją okazały,
   Gardził czerwonym złotym [180 - czerwony złoty – zwany częściej dukatem, złota moneta obiegowa o wartości dwukrotnie wyższej niż talar, tj. 16 złotych polskich.], dlatego że mały.
   Gdy przyszło do zmieniania, nie patrzano miary:
   Złoty pieniądz, choć mały, wart był dwa talary.


   Trzcina i chmiel

   Chmiel się wił wkoło trzciny, miał jej dopomagać.
   Wspierał ją; ale kiedy zbyt się zaczął wzmagać,
   Rzekła trzcina: «Daj pokój, już ja mocno stoję,
   Już i bez twego wsparcia wiatrów się nie boję».
   «Mylisz się – chmiel jej rzecze – przyjdą wiatry gorsze».
   Więc gdy coraz gałązki rozpościerał wsporsze,
   Przyszło wreszcie do tego: wiatr trzcinę ocalił,
   A chmiel, co miał podeprzeć, złamał i obalił.


   Tulipan i fiałek

   Tulipan okazały patrzał na to krzywo,
   Że fijałek w przyjaźni zostawał z pokrzywą.
   Nadszedł pan do ogrodu tegoż właśnie rana;
   Widząc, że pięknie zeszedł [181 - zejść (daw.) – wzejść, wzrosnąć; tu forma 3 os. lp. czasu dokonanego: zeszedł.], urwał tulipana.
   A gdy się do bukietu i fijałek zdarzył,
   Chciał go zerwać, ale się pokrzywą oparzył.
   Patrzał na to tulipan, mądry poniewczasie,
   I poznał, że przyjaciel, choć nierówny, zda się.


   Wilk i owce

   Wilk, chociaż to ostrożny, przecie że żarłoczny,
   Postrzegł ścierwo, chciał dostać i wpadł w dół poboczny [182 - dół poboczny – pułapka z przynętą, wykopany na poboczu, w ostępie.].
   Siedzi w jamie a wzdycha; wtem owieczki słyszy.
   Patrzą w dół, aż wilk w jamie siedzi, ledwo dyszy.
   Odezwał się na koniec, rzekł do nich powolnie:
   «Nie wpadłem, za pokutę siedzę dobrowolnie:
   Trzeba czynić pokutę za boje, za groźby,
   Za to, żem was pożerał...» Owce zatem w prośby:
   «Wynidź z dołu!...» «Nie wyjdę!...» «My będziem podnosić...»
   Droży się wilk, na koniec dał się im uprosić.
   Jęły się więc roboty i tak pracowały,
   Że go ze dna samego jamy wydostały.
   Wyszedł, a zawdzięczając [183 - zawdzięczając – tu: odwdzięczając się.] nierozumnej kupie,
   Pojadł, pogryzł, podusił wszystkie owce głupie.


   Wilk i owce II

   Choć przykro, trzeba cierpieć; choć boli, wybaczyć,
   Skoro tylko kto umie rzecz dobrze tłumaczyć.
   Wszedł wilk w traktat z owcami. O co? O ich skórę;
   Szło o rzecz [184 - szło o rzecz – szło o wielką, ważną sprawę.]. Widząc owce dobrą koniunkturę [185 - koniunktura (łac.: coniunctura) – splot okoliczności, szczególnie tych istotnych, mających wpływ na jakość życia, ekonomię itp.]
   Tak go dobrze ujęły, tak go opisały [186 - opisały – tu: ujęły w odpowiednie punkty traktatu.],
   Iż się już odtąd więcej o siebie nie bały.
   W kilka dni ten, co owczej skóry zawżdy [187 - zawżdy (starop.) – zawsze] pragnie,
   Widocznie [188 - widocznie – tu: na widoku, na oczach wszystkich.], wśród południa, zjadł na polu jagnię.
   Owce w krzyk! A wilk na to: «Po cóż narzekacie.
   Wszak nie masz o jagniętach i wzmianki w traktacie».
   Udusił potem owcę: krzyk na wilka znowu;
   Wilk rzecze: «Ona sama przyszła do połowu» [189 - przyszła do połowu – dała się złapać.].
   Niezabawem krzyk znowu i skargi na wilka
   Wprzód jedną, teraz razem zabił owiec kilka.
   «Drudzy rwali – wilk rzecze – jam tylko pomagał».
   I tak, kiedy się coraz większy hałas wzmagał,
   Czyli szedł wstępnym bojem, czy się cicho skradał,
   Zawżdy się wytłumaczył – a owce pozjadał.


   Wilk pokutujący

   Wzięły wilka skrupuły [190 - skrupuły – wątpliwości, wyrzuty sumienia.]. Wiódł łotrowskie życie,
   Więc ażeby pokutę zaczął należycie,
   Zrzekł się mięsa. Jarzyną żyjąc przez dni kilka,
   Znalazł na polowaniu znajomego wilka.
   Trzeba pomóc bliźniemu! Za pracę usłużną
   Zjadł kawał mięsa – gardzić nie można jałmużną.
   Spotkał jagnię nazajutrz samopas idący [191 - jagnię (...) idący (daw. forma imiesł.) – jagnię idące.],
   Chciał upomnieć, nastraszyć, zabił go niechcący,
   Nazajutrz widząc cielę, że z krową nie chodzi,
   Zabił go – takich grzechów cierpieć się nie godzi.
   Nazajutrz, gdy się pasły z krowami pospołu:
   «Niech się dłużej nie męczy!» – zjadł starego wołu.
   I tak cierpiąc przykładne z dóbr świata wyzucie,
   Chudy, gdy był grzesznikiem, utył na pokucie.


   Wino i woda

   Przymawiało jednego czasu wino wodzie:
   «Ja panom, a ty chłopom jesteś ku wygodzie».
   «Nie piłoby cię państwo – rzecze woda skromnie —
   Gdyby nie chłop dał na cię, co chodzi pić do mnie».


   Woły krnąbrne

   Miłe złego początki, lecz koniec żałosny,
   Nie chciały w jarzmie chodzić woły podczas wiosny;
   W jesieni nie woziły zboża do stodoły;
   W zimie chleba nie stało, zjadł gospodarz woły.


   Wół i mrówki

   Wół się śmiał widząc mrówki w małej pracy skrzętne;
   Wtem usłyszał od jednej te słowa pamiętne:
   «Z umysłu [192 - z umysłu – ze sposobu pojmowania.] pracujących szacunek [193 - szacunek – tu: ocena.] roboty!
   Ty pracujesz, bo musisz; my mrówki – z ochoty».


   Wół minister

   Kiedy wół był ministrem i rządził rozsądnie,
   Szły, prawda, rzeczy z wolna, ale szły porządnie.
   Jednostajność na koniec monarchę znudziła;
   Dał miejsce woła małpie lew, bo go bawiła.
   Dwór był kontent, kontenci poddani – z początku;
   Ustała wkrótce radość – nie było porządku.
   Pan się śmiał, śmiał minister, płakał lud ubogi.
   Kiedy więc coraz większe nastawały trwogi,
   Zrzucono z miejsca małpę. Żeby złemu radził,
   Wzięto lisa: ten pana i poddanych zdradził.
   Nie osiedział się zdrajca i ten, który bawił:
   Znowu wół był ministrem i wszystko naprawił.


   Wyszydzający

   Żartował, a od śmiechu trzymał się za boki,
   Na ślepego kompana patrząc, jednooki.
   Nadszedł, co krzywo patrzył [194 - co krzywo patrzył – tu: zezowaty.]: śmiał się. Nadszedł stary:
   I ten się śmiał włożywszy na nos okulary.
   Przyszedł na koniec jeden z dobrze patrzających [195 - patrzający – dziś popr.: patrzący.],
   Żałował i wyśmianych, i wyśmiewających.


   Zwierściadło podchlebne

   Patrząc się we zwierściadło [196 - zwierściadło – zwierciadło.], a widząc się białą,
   Lubiła go smaglawa, że jej podchlebiało [197 - podchlebiać (daw.) – pochlebiać.].
   Przyszła do niej znajoma, nierównie czarniejsza.
   Gdy postrzegła, że i tej szpetności [198 -  szpatność – brzydota.] umniejsza,
   Zła, że i jej sąsiadce do gustu przypadło —
   Stłukła w drobne kawałki podchlebne zwierściadło.


   Zwierzęta i niedźwiedź

   Pod lwem starym ustawną [199 - ustawny (daw.) – nieustający] prowadziły wojnę;
   Młody że panowanie obiecał spokojne,
   Cieszyły się zwierzęta. Niedźwiedź cicho siedział,
   Spytany, czego milczy, wręcz im odpowiedział:
   «Zatrzymajmy się jeszcze z tą wieścią radosną,
   Aż młodemu lewkowi pazury urosną».


   Żółw i mysz

   Że zamknięty w skorupie niewygodnie siedział,
   Żałowała mysz żółwia; żółw jej odpowiedział:
   «Miej ty sobie pałace, ja mój domek ciasny;
   Prawda, nie jest wspaniały – szczupły [200 - szczupły – tu: ciasny, o niewielkiej przestrzeni.], ale własny [201 - ciasny, ale własny – wyrażenie to weszło do przysłów.]».


   Źrebiec i koń stary

   Gdy starszych przybierano w pozłacane rzędy [202 - rząd – sprzęt służący do dosiadania konia wierzchowego i kierowania nim, składający się z uzdy, siodła i czapraka.],
   Gniewał się młody źrebiec na takowe względy.
   Przyszła kolej na niego; z początku był hardy,
   Aż kiedy w pysku poczuł munsztuk [203 - munsztuk – sprzęt stanowiący część uprzęży, złożony z wędzidła (kawałka metalu wkładanego koniowi do pyska) oraz mocowania z rzemieni, ściśle utrzymującego wędzidło na łbie konia; munsztuk służy do układania młodych koni, skłania je do podgięcia karku.] nader twardy,
   Gdy jeźdźca przyszło dźwigać, znosić rzemień tęgi [204 - tęgi – tu: gruby, mocny.],
   Gdy go ściskać poczęły dychtowne [205 - dychtowny – ściśle i mocno opinający.] popręgi [206 - popręg – część rzędu konia; rzemień biegnący pod brzuchem zwierzęcia i służący utrzymaniu siodła we właściwej pozycji],
   W płacz nieborak; a stary: «Na co ten płacz zda się?
   Chciałeś – cierpże. Żal próżny, kiedy poniewczasie».